Wszyscy pracujemy albo uczymy się zdalnie w większym stopniu niż dotychczas. Oznacza to dużo szersze i dużo częstsze korzystanie z kamer w naszych urządzeniach z macOS i iOS/iPadOS, przede wszystkim do rozmów wideo. Zrozumiałe też, że obawiamy się o naszą prywatność i to, czy ktoś bez naszej wiedzy nie aktywuje kamery. Te obawy odnoszą się też do działania mikrofonu (a raczej mikrofonów, bo zazwyczaj jest ich parę).
Warto przypomnieć, że każdy MacBook z chipem T2 posiada mechaniczny przełącznik, zapewniający, że mikrofon nie może pracować przy zamkniętej pokrywie laptopa. Ponieważ jest to rozwiązanie w pełni mechaniczne, to nawet gdyby ktokolwiek uzyskał dostęp do Waszego MacBooka, nie będzie w stanie aktywować mikrofonu (jak długo pokrywa pozostanie zamknięta).
Kamery nie mają takiego przełącznika, jednak zamknięcie laptopa skutecznie zamyka ich pole widzenia. Natomiast przy otwartej klapie używanie kamery jest sygnalizowane zieloną diodą obok niej.
Nieco inaczej jest w przypadku iPadów i iPhone. iPady wprowadzone w 2020 posiadają taki sam mechaniczny przełącznik, aktywowany jednak tylko w przypadku, gdy iPad jest w etui z certyfikacją MFI. iPhone, ze względu na rozmiar i konstrukcję, takiego rozwiązania nie posiadają. Natomiast w przypadku kamer, iOS zapewnia pewne rozwiązanie – dostęp do kamery ma tylko aplikacja aktywna na ekranie. Gdy ją zastąpimy inną (np. podczas rozmowy wideo w Teams przełączymy się na Kalendarz), to wideo zostanie wyłączone, aż do powrotu do aplikacji, w której prowadzimy rozmowę.
Jasne, nadal są możliwe przypadki, w których ktoś wykorzystujący błędy w macOS/iOS/iPadOS włamie się i będzie wykorzystywał kamerę i/lub mikrofon bez naszej wiedzy i zgody (choć wszystkie systemy zawsze pytają użytkownika o zgodę). Pamiętajcie tylko, że szeroko znanych i łatwych w wykorzystaniu hacków praktycznie nie ma, a te istniejące są albo trudne w użyciu, albo kosztowne do zdobycia. Innymi słowy, zwykłym ludziom, przy zastosowaniu minimum zdrowego rozsądku, wiele nie grozi.
Never Assume 